No... mimo wszystko obejrzalam ten odcinek - przed chwila po angielsku no ale zawsze to cos Nie wydawałomi się, żeby było mało Kelly, no już na pewno więcej niż Brendy. A może to tylko moje "uprzedzenia"?
Ale ostatnia scena naprawdę boska.
Generalnie odcinek mi się podobał.
Dołączył: 04 Lip 2008 Posty: 599 Otrzymał 129 piw(a)
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009
Jak tam wrażenia po odcinku? Trudno już napisać coś nowego prawda? Zdecydowanie wolę drugą część odcinka, która będzie w poniedziałek. Dużo było szpitala, Andrei, Jessiego i dziecka. Nie żebym ich nie lubiła, ale... Wesoło ma Brandon w tym Waszyngtonie Robi furorę, nie może opędzić się od kobiet. Dwie na miejscu, trzecia już w drodze i całe szczęście ta wygra. Bo wiadomo, że "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta" Lucinda i Clare to wariatki, dobrze, że między nimi a Brandonem nie doszło do niczego w tym hotelu bo pewnie jakby dłużej to potrwało to w końcu by którejś uległ. Już przecież kazał Clare zaczekać w swoim pokoju... Mój mąż oglądając wczoraj odcinek ze mną stwierdził, że Lucinda i Clare to nimfomanki chociaż na bieżąco nie jest...
Szkoda Celeste u boku tej szui Searsa. Ładną parę tworzyła ze Stevem. Mało Brendy było. No i szkoda Dylana, że tak dał się zaplątać w misternie utkaną tygodniami sieć intryg Suzanne i Kevina. A tak się cieszył, że ma rodzinę
Jessie zachowuje się strasznie dziwnie. Nie pozwala zapisać imienia dziecka, bo może nie przeżyć??? Nie ma to jak pozytywne podejście do życia... Gdyby był bardziej pozytywnie nastawiony do sytuacji, na pewno byłby większym wsparciem dla Andreii.
Brendon miał niezłe powodzenie w tym odcinku, dwie nimfomanki mu się trafiły
Dołączyła: 29 Maj 2008 Posty: 4009 Otrzymał 273 piw(a)
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009
monikamalutka napisał/a:
Jessie zachowuje się strasznie dziwnie. Nie pozwala zapisać imienia dziecka, bo może nie przeżyć??? Nie ma to jak pozytywne podejście do życia... Gdyby był bardziej pozytywnie nastawiony do sytuacji, na pewno byłby większym wsparciem dla Andreii.
no Jesse przesadził, bo nawet gdyby to dziecko umarło, tak przypuszczalnie, to przecież musi mieć imie, no bo co by w akcie zgonu napisali 'anonim' .
poza tym widać że on sobie nie radzi, i to go przerasta, no bo mało jaki student marzy o rodzince z dzieckiem, kiedy mógłby sobie poszaleć, i chociaż to nie jest do końca taki typ, ale jak się zacznie ta jego praca w barze, to bedzie przecież szukał tam takiego jakby 'wytchnienia' i odejścia od szarej rzeczywistości. i będą kłopoty.
Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 110 Otrzymał 6 piw(a)
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009
Smutna była ostatnia scena Brendy i Brandona.Widać było że to było ich ostatnie pożegnanie.
A tak w ogóle to ten odcinek jest cały taki długi czy też sztucznie podzielony na 2 części?
Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 1722 Otrzymał 196 piw(a)
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009
kelli napisał/a:
Trudno już napisać coś nowego prawda?
Oj prawda... Pomimo mojego wypalenia , postaram się coś sensownego napisać Wróciła w końcu ta Brenda, którą uwielbiam. Ciepła, serdeczna, wesoła, mądra dziewczyna. Widać, że sters robił z niej potworną zołzę.
Rzeczywiście dużo tego szpitala, ale cóż...Ten wczorajszy odcinek bardzo mi przypomina odc. 10, dziesiątego sezonu "What's in a name". Niemal identyczna sytuacja kiedy rodziła się córeczka Janet i Steve'a. Podobne problemy, podobna walka o życie maleństwa.
Upiorna Lucinda powróciła. Dobrze, że tylko na jeden, chociaż podwójny , odcinek.
Dołączyła: 26 Wrz 2008 Posty: 2185 Otrzymał 147 piw(a)
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009
kelli napisał/a:
Zdecydowanie wolę drugą część odcinka, która będzie w poniedziałek. Dużo było szpitala, Andrei, Jessiego i dziecka. Nie żebym ich nie lubiła, ale...
kelli mam podobne odczucia...do Andrei i Jessiego nic nie mam, ale zwyczajnie przynudzaja....chociaz Andrei wspolczuje tego co przezyje w zwiazku z narodzinami coreczki...nikomu nie zycze...
Lucinda i Clare zgrany duet. Wiedza czego chca kobietki i do tego daza
Ulubiony bohater: Brenda&Dylan Zasługi: 11
Dołączyła: 23 Mar 2008 Posty: 5107 Otrzymał 181 piw(a)
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009
kochani powiem wam szczerze ze uwielbiam odcinki kiedy zbliza sie koniec Kelly i Dylana jako pary... milo ogladalo mi sie Kelly taka uspokojona a nie wiecznie niezadowolona...
Kelly juz otwarcie mowi o zerwaniu z Dylanem a i on chyba nie zaluje rozstania....
przynajmniej ja tak mysle... czuje ze oboje zdali sobie sprawe ze krocza po innych zyciowych sciezkach...
Kelly jest przeznaczona Brandonowi a Dylan Brendzie
Brandon i wyjazd do Waszyngtonu super sprawa... tylko wkurza mnie na razie Claire potem bedzie cool ale teraz lepi sie do Brandona jak moze
a ja chce go z Kelly
Ulubiony bohater: Kelly, Brandon, Ryan Zasługi: 191
Dołączył: 28 Lis 2008 Posty: 680 Otrzymał 69 piw(a)
Wysłany: Śro 04 Mar, 2009
8/10 Miły, przyjemny, ciekawy odcinek Brandon zrobił w tym odcinku chyba wszystkie miny świata A akcja pod stołem przy kolacji..... Z dzieckiem Andrei coraz lepiej a pozatym zapowiada się chyba jakieś wyznanie miłości Kelly Szkoda że powoli odchodzi jedna z głównych bohaterek
Dołączył: 05 Sty 2011 Posty: 2191 Otrzymał 135 piw(a)
Wysłany: Śro 20 Sty, 2010
Brandon...<33
wcale się nie dziwię Clair i Lucindzie.. Gdybym miała Brandona na wyciągnięcie ręki chyba też bym oszalała..Co ja mówię...hehe..ja już szaleję na jego punkcie <33
Dziś zobaczyłam dawną Kelly..za nią tęskniłam, cholernie tęskniłam..przez 10 ostatnich odcinków niesamowicie mnie irytowała, ale dziś przyszło takie katharsis, kibicuję jej i Brandonowi (aż sama nie wierzę, że to napisałam, bo jeszcze 4 odcinki temu byłam strasznie zbulwersowana faktem, że można połączyć tak dwie, skrajnie różne, postaci)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum